Irlamandir RPG
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


Forum RPG w unikalnym uniwersum.
 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Anduin Tabris

Go down 
2 posters
AutorWiadomość
Anduin
Esencja Tajemnicy
Anduin


Wiek : 24

Anduin Tabris Empty
PisanieTemat: Anduin Tabris   Anduin Tabris I_icon_minitimeSro Mar 02 2016, 23:55


Godność:

Anduin Tabris

Rasa:

Elf "Ludzki"

Wiek:

24 lata; Urodzony w 1719 roku Ery Słońca

Miejsce urodzenia:

Latarnia Alessy

Stanowisko/Zawód:

Czarodziej

Wygląd:

Anduin to jasnowłosy i całkiem wysoki młodzieniec - młody zwłaszcza jak na standardy długowiecznych elfów - mierzy około stu osiemdziesięciu ośmiu centymetrów wzrostu. Nie jest może najwyższym elfem, ale z pewnością góruje wzrostem nad większością ludzi. Jak na czarodzieja jest całkiem dobrze zbudowany, co zawdzięcza aktywnemu trybowi życia przed umieszczeniem w wieży Kręgu Magów, jak i po wyjściu z niej, a także okazyjnym ćwiczeniom z milszymi rycerzami Zakonu. Dłuższe, złote włosy, nosi zaczesane ręką od niechcenia do tyłu, byleby nie opadały na oczy. Popadają przez to często w straszliwy nieład. Tęczówki elfa są błękitne niczym lód, a oczy spoglądają na świat z wyrazem znudzenia lub też znużenia, chociaż niejedna osoba potwierdzi, że te lodowate, zmęczone oczy umieją wejrzeć wgłąb człowieka. Wzrok ten jest jednak mylący, ponieważ Anduin rzadko się nudzi, a otoczeniu przygląda się uważnie, chłonąc wszystkie dostępne informacje. Twarz czarodzieja pozostaje zazwyczaj spokojna, a rozbawiony jedynie lekko unosi kąciki ust, naprawdę rzadko uśmiecha się w pełni lub śmieje. To opanowanie w połączeniu ze zmęczonym spojrzeniem sprawia, że młody elf wygląda często na smutnego i zmęczonego egzystencją. Zaskoczony często unosi lewą brew, taki tik.

Typowym strojem czarodzieja są wysokie buty, ciemne spodnie i biała, płócienna koszula. Gdy jest spokojnie zakłada na nią brązową kamizelkę, haftowaną złotą nicią w motywy roślinne. Zazwyczaj jednak nosi kolczugę z rękawami sięgającymi łokci, skórzane karwasze, naramienniki oraz napierśnik, a gdy może być niebezpiecznie dodaje do tego stalowy obojczyk. Do tego pas z mieczem, sztyletem oraz małą sakwą na jakiej przydatne drobiazgi. Często zakłada również brązowy płaszcz z zakrywającym twarz kapturem.  


Osobowość:

Anduin jest marzycielem, od zawsze lubił siadać na gałęziach drzew z wzrokiem wlepionym w gwieździste niebo lub słuchać opowieści o dawnych czasach i legendarnych bohaterach. Młody elf jest spokojny i opanowany, rzadko okazuje jakiekolwiek emocje, co przy smutnych oczach i małomównej naturze sprawia, że ludzie często biorą go za przygnębionego melancholika. Dalekie jest to jednak od prawdy, Tabris - chociaż wygląd temu przeczy - jest radosnym osobnikiem, który lubi co jakiś czas sobie zażartować, chociaż dowcip wypowie raczej równie spokojnie co wszystko i skwituje jedynie nieznacznym uśmiechem. Najbardziej lubi żarciki sytuacyjne i grę słów. Nie szuka towarzystwa i jest raczej małomówny, jednak ceni sobie towarzystwo innych, a chociaż pozostanie oszczędny w słowach, rozmowa sprawi mu radość. Bardzo lubi też zwierzęta, a zwłaszcza psy.
Jeżeli jest w stanie woli pomagać napotkanym ludziom, niż sprawiać im dodatkowe problemy. Stara się również unikać siłowych rozwiązań konfliktów, uważając rozmowę za podstawę cywilizowanego społeczeństwa. Dawne urazy, które dzielą rasy Irlamandiru stara się puścić w niepamięć, budując nowe relacje z ludźmi oraz krasnoludami, jednak okrutne traktowanie magów i jego pobratymców jest dla niego nie do zniesienia. Jest to jeden z powodów dla których nie darzy sympatią Cesarstwa oraz Kościoła, chociaż sam należy do wyznawców Przedwiecznego. Uwielbia książki, fascynuje go również historia starożytnych czasów. Nie lubi mimów, są podejrzani.


Historia:

Anduin urodził się w 1719 roku Ery Słońca w Latarni Alessy, dawnej stolicy Królestwa Palervale, a obecnie głównym mieście cesarskiego księstwa znanego jako Grzmiące Wybrzeże. Rodzina w której przyszedł na świat była liczna, a przynajmniej stała się w ciągu kolejnych lat. Gdy Anduin przyszedł na świat w rodzinnym domu mieszkali jego rodzice, stryj oraz starsza o dwa lata siostra, w późniejszym czasie do domowników dołączył jeszcze jego młodszy brat, a po roku kolejna siostra. Ojciec i stryj byli stolarzami, natomiast matka służącą w domu jednego z bogatszych kupców. Żyło im się w miarę dobrze, chociaż bywały i gorsze dni, kiedy ciężko było z pieniędzmi. Młody elf w tym czasie był praktycznie wszędzie, jeżeli chodzi o dom, ojcowski warsztat i okolicę. Zawsze, gdy działo się coś ciekawego, Anduin musiał tam być, bacznie przyglądając się wydarzeniom swoimi błękitnymi oczyma. W 1723 roku książę postanowił przesiedlić część elfów na tereny innych cesarskich księstw, podobno "szpiczastousi" zbyt sympatyzowali ze starą władzą tych terenów. Anduin nie zdziwiłby się, gdyby to była prawda. Rodowici mieszkańcy Palervale byli nastawieni do innych ras o wiele przychylniej niż cesarscy władcy. Tak czy inaczej, rodzina Anduina musiała przenieść się do Morskiej Skały.

Tam sytuacja familii elfów uległa znacznemu pogorszeniu. Ludzie w Cesarstwie byli bardziej nieufni wobec elfów niż ich bracia z Palervale, wyceniali także niżej wszystkie ich wyroby i usługi. Sytuacja pogorszyła się jeszcze bardziej, gdy zdesperowany stryj Anduina spróbował uciec się do kradzieży. Skończyło się to niestety jego schwytaniem i pozbawieniem ręki w ramach kary. Łatwo się domyślić, że nie pomogło mu to w stolarskim warsztacie. Widząc kiepską sytuację w jakiej się znajdowali, Anduin i jego starsza siostra postanowili jakoś pomóc. Sami zaczęli krążyć po porcie, podkradając sakiewki nieuważnym ludziom. Dogadali się wówczas ze stryjem, który miał przekazywać pieniądze rodzicom, mówiąc, że udało mu się znaleźć pracę jako dozorca w jednym z portowych magazynów. Zarabiali w ten sposób przez rok, w międzyczasie dołączył do nich ich młodszy brat. Skończyło się niestety, gdy zostali przyłapani na kradzieży przez pewnego krasnoluda. Był niski - jak to krasnolud - brodaty - jak to krasnolud - i czuło się od niego zapach piwska - jak to od krasnoluda. Nie był zadowolony z utraty sakiewki, jednak rodzeństwo miało szczęście, ponieważ trafili na całkiem wyrozumiałego i dobrodusznego brodacza. Byli trochę zaskoczeni, popularna wśród elfów opinia głosiła bowiem, iż krasnoludy są chciwe, złe i dwulicowe. Ten natomiast nie tylko po poznaniu pokrótce ich historii postanowił nie wydawać ich straży, a nawet dać im pracę. Słabo płatną, ale jednak... Pomagali na jego straganach i w sklepach, nosząc towary i wiadomości. Młode elfy były szybkie i zwinne, świetni gońcy. Kupiec polubił nawet dzieci elfów, a jego żona nauczyła je czytać i pisać. Czasami też jedli posiłki w pracy, dzięki czemu rzadziej chodzili głodni. W porcie zdarzało się też często podsłuchać jakieś ciekawe historie i plotki ze świata. Anduin zaczął przejawiać też w czasie pracy dla krasnoluda typową dla elfów wrażliwość na magię i to w intensywniejszym niż to zazwyczaj zachodzi stopniu. Ktoś to podpatrzył. I doniósł kapłanom... Gdy miał siedem lat, rycerze Zakonu zapukali do ich domu i zabrali go do wieży Kręgu Magów w Morskiej Skale.

Gdy pierwszy raz przekroczył bramy Klifu - bowiem taką nazwę nosiła wieża magów z Morskiej Skały - czuł niewątpliwie strach, ale też fascynację. Wieża była wielka i tajemnicza, wyobrażał sobie, że pełna jest sekretów i pełnych mądrości ksiąg, a zamieszkujący ją czarodzieje władają olbrzymią mocą. Zakonnicy oddali go pod opiekę jakiegoś starszego człowieka w fioletowych szatach i zniknęli. Staruszek zaprowadził go do pokojów uczniów i wskazał łóżko, które od dzisiaj miało należeć do niego. Obok były dwa inne, jedno puste, a drugie zajęte przez przebywającego w wieży od miesiąca człowieka imieniem Fredric, który był w wieku Anduina. Starszy mag przydzielił elfowi chłopaka jako przewodnika na czas pierwszych dni w wieży. Tabris zamienił kilka słów z współlokatorem, po czym padł zmęczony na łóżko i zasnął. Następnego ranka czekały już na niego złożone na brzegu łoża szaty adepta. Przebrał się szybko i ruszył za Fredriciem na śniadanie. Brakowało mu rodziny, chociaż zdawał sobie sprawę, że rozgadany człowiek, który został jego przewodnikiem najprawdopodobniej będzie musiał wystarczyć mu za kompana. Przynajmniej jedzenie było dobre, chociaż marna to była pociecha. Po śniadaniu pojawił się staruszek, który powitał go w wieży i zabrał na testy, starsi czarodzieje mieli określić jego predyspozycje w posługiwaniu się mocą. Byli pod wrażeniem, stwierdzili nawet, iż elf ma nie tyle wrażliwość magiczną, co prawdziwy talent. Został wówczas przydzielony jako osobisty uczeń jednemu ze starszych i wyżej postawionych w wieży magów.

Przez kolejne osiem lat pobierał nauki w Klifie. Uczęszczał na lekcje z zakresu historii, alchemii i matematyki wraz z innymi adeptami oraz trenował władanie magią pod czujnym okiem swojego mistrza. Był to postawny - zwłaszcza ja na maga - mężczyzna około czterdziestki, nosił krótko przystrzyżoną czarną brodę i włosy, poprzetykane już siwizną. Był surowym nauczycielem, ale dbał o swoich uczniów i chciał dla nich jak najlepiej. W czasie nauki Anduin zaprzyjaźnił się z Fredriciem i Laurą, elfką, której przydzielono to wolne łóżko w ich pobliżu jakieś dwa miesiące po przybyciu Tabrisa. Trójka adeptów razem spożywała posiłki i razem uczyła się poza zajęciami. Często też włóczyli się po wieży lub szukali w bibliotece ksiąg ciekawszych niż zwykłe dzieła traktujące o historii czy magii. Przyjaciele Anduina od czasu do czasu robili również psikusy starszym magom, po czym szybko przybiegali do elfa. Gdy zirytowani czarodzieje pojawiali się szukając winnych, Anduin tylko podnosił na nich błękitne oczy i z typowym dla siebie smutnym wyrazem twarzy zapewnił krótko, że przyjaciele byli z nim cały czas. Zawsze działało. W czasie gdy znajomi wariowali, Anduin uczył się grać na harfie. Poznał też kilku rycerzy Zakonu - po wielu nieudanych próbach - którzy byli w miarę mili dla młodych magów i pokazali mu jak posługiwać się mieczem. Ćwiczył z nimi czasami, a Ci żartowali, że gdyby zajął się tylko magią światła i negacją, to może nawet znalazłoby się dla niego miejsce w Zakonie.

W miarę dorastania zaczęły kształtować się odmienne poglądy na świat trójki przyjaciół. Wszyscy nie znosili sposobu w jaki magowie są traktowani przez innych, odbieranie rodzinom, zamknięcie w wieżach i kontrola, jednak mieli odmienne opinie na temat sposobu wprowadzenia zmian. Laura była spragniona przygód, uważała, że czarodzieje powinni podróżować, pomagać ludziom i dokonywać wielkich czynów i w ten sposób udowodnić, iż są godni zaufania. Fredric miał odmienne zdanie, od dawna skrycie podziwiał magów-buntowników z dawnych lat Lizandra, Zaramusa oraz Rowenę. Twierdził, że jedynym sposobem na wyrwanie się spod kontroli jest walka i pokonanie sług Patriarchy w starciu siłowym. Raz nawet zasugerował, że użycie zakazanych sztuk w celu osiągnięcia zwycięstwa nie byłoby takie złe. Anduin zgadzał się z Laurą, przez swoją znajomość z kilkoma rycerzami - na którą Fredric krzywo patrzył - wiedział, że nie wszyscy są źli. Młody elf uważał, że najłatwiej będzie zyskać swobodę poprzez współpracę i negocjacje, a także udowadnianie swoich słów przez czyny, tak jak mówiła Laura. Walkę z Kościołem Przedwiecznego dopuszczał w obręb planów, jednak tylko jeżeli to on wykazałby agresywną postawę wobec mających dobre intencje magów. Użycie zakazanych sztuk? Wykluczone. Nie były zakazane przez kaprys, była po prostu złe...

W ciągu kolejnych dwóch lat Anduin mógł w końcu opuścić Klif. Pod czujnym okiem swojego mentora... Towarzyszył mu w trakcie sześciu wizyt służbowych w innych wieżach Kręgu Magów. Elf mógł w końcu wyrwać się z wieży i obejrzeć trochę świata, a także poznać - chociaż niezbyt dobrze - kilkunastu innych czarodziejów. Jego mistrz zgodził się nawet na to, aby Anduin odwiedził kilka razy rodzinę. Spotkanie po ośmiu latach było... dziwne, jednak niewątpliwie radosne. Młodzieniec dowiedział się wtedy, że jego starsza siostra wróciła do Palervale, gdzie służyła jako zwiadowca w armii. Rebeliantów... Pozostało to jednak rodzinną tajemnicą. Jego druga siostra natomiast została zabrana przez Zakon do wieży magów - innej niż Klif, tam by ją przecież spotkał - w pobliżu Zenitu. W czasie powrotu z ostatniej z tych podróży Anduin zapytał swojego opiekuna, czy będzie mógł kiedyś podróżować swobodnie. Okazało się, że tak. Każdy mag z wieży figuruje w jej archiwach, aby można było go odnaleźć w razie złamania przez niego zakazów dotyczących wykorzystania magii, a rycerze Zakonu byli praktycznie wszędzie. Dlatego też czarodziej po ukończeniu nauki otrzymywał stosowne dokumenty zezwalające na przebywanie poza wieżą i mógł opuścić jej mury na czas nieokreślony. Anduina niezwykle ucieszyła ta perspektywa.

Kolejne lata w wieży były bardziej pracowite. Jako jednych ze zdolniejszych starszych uczniów, Anduina, Laurę oraz Fredrica przydzielono do prowadzenia lekcji grupowych dla najmłodszych adeptów, co skutecznie zajmowało ich czas poza własną nauką. Po jednym z prowadzonych przez nich wykładów dotyczącego historii Cesarstwa, Laurę powiadomiono o tym, że tym razem to ona wraz ze swoim nauczycielem ma opuścić wieżę. Anduin następnego ranka wyszedł pożegnać przyjaciółkę. Sam, Fredrica nie mógł nigdzie znaleźć, ostatnimi czasy często gdzieś znikał. Po krótkiej wymianie zdań i pożegnaniu już mieli się rozejść, gdy Laura złapała go w ostatniej chwili za koszulę i pocałowała, po czym rzuciła zmieszane spojrzenie i oddaliła w stronę wyjścia. Tabris stał przez chwilę w bezruchu, zaskoczony sytuacją. Dwa tygodnie później sam wyruszył w kolejną podróż ze swoim mentorem. Wyprawa była całkiem wesoła, powrót niestety nie tak bardzo... Fredric podczas nieobecności Anduina spróbował wcielić w życie swoje plany wywalczenia niezależności dla magów. Uprowadził jednego z rezydujących w wieży kapłanów i wykorzystując jego energię życiową przywołał pomniejszego demona, bestię niezbyt rozumną, ale silną i niebezpieczną. Ciała swojej ofiary również nie zostawił w spokoju, wykorzystując kapłana jako nieumarłego niewolnika swojej woli. To właśnie przez to znikał tak często, uczył się zakazanych sztuk. Rezydujący w wieży czarodzieje oraz rycerze byli zaskoczeni, przez co kilku padło w miarę szybko i bez większego oporu. Później wywiązała się walka... Magowie z Klifu byli wstrząśnięci, ku zaskoczeniu Fredrica starsi czarodzieje próbowali go powstrzymać, a nie dołączyć do walki po jego stronie. Widząc wokół siebie samych zdrajców i beznadziejność walki postanowił uciec z wieży, uciec z Cesarstwa, do Ald'Kal. Niestety próbowali go powstrzymać. W walce z czarownikiem i jego demonem przy wrotach Klifu zginęło trzech rycerzy Zakonu i dwóch magów, w tym Laura. Anduin ze swoim mistrzem wrócili akurat na egzekucję przyjaciela. Patrzył jak zakutego w kajdany z dwimerytu Fredrica prowadzą na środek dziedzińca wieży, gdzie czekał już jeden z rycerzy, z obnażonym mieczem. Jeden szybki cios i głowa czarownika opadła na kamienne płyty placu. Tabris powinien być wściekły i cieszyć się ze śmierci Fredrica, jednak w sumie było mu go w pewien sposób żal. Tamtego dnia, wraz z jego przyjaciółmi, coś w nim umarło.

Naukę zakończył w wieku dwudziestu lat, otrzymując dokumenty zezwalające na opuszczenie wieży. Chętnie je przyjął. Otrzymał nawet od swojego nauczyciela konia, kasztanową klacz, której nadał imię Płotka. Zwierzę wydawało się przyjaźnie nastawione, chociaż Anduin zawsze miał dobra rękę do zwierząt. Zakonnicy, z którymi się zaprzyjaźnił podarowali mu również miecz, był to bardzo miły gest z ich strony. Na początku odwiedził rodzinę, dowiedział się od ojca, że jego brat również dołączył do rebeliantów w Palervale. Tam też udał się po miesiącu spędzonym w domu, gdzie pomagał ojcu w warsztacie i w międzyczasie złożył kilka wizyt krasnoludowi, u którego dawniej pracował. Podczas podróży do Palervale natknął się na młodego jastrzębia, leżał przy drodze ze złamanym skrzydłem. Elf przygarnął zwierzaka i pomógł mu w rekonwalescencji, a ten dołączył do niego i Płotki w ich podróży. Odnalezienie rebeliantów nie było trudne, chociaż to raczej oni odnaleźli jego, gdy wałęsał się po lasach uparcie szukając ich śladów. Długo musiał zapewniać, że nie jest cesarskim szpiegiem i jedynie szuka krewnych walczących dla prawowitego króla Palervale, ale w końcu zawiązano mu oczy i zaprowadzono do obozu. Miał szczęście, oddział jego siostry korzystał akurat z tego obozowiska. Rodzinne spotkanie było radosne, a zwiadowcy odpowiedzialni za sprowadzenie go do obozu byli zaskoczeni, że jest czarodziejem. Szaty zostawił w domu, były niewygodne. Siostra przyjęła go do swojego oddziału, akurat wracali do głównego obozowiska. Tam ponownie spotkał również brata i jakoś tak wyszło, że na rok przyłączył się do rebeliantów z Palervale, atakując razem z nimi cesarskie transporty i wspomagając w negocjacjach z potencjalnymi stronnikami.

Po roku opuścił jednak siły buntowników, miał pewne cele, a do osiągnięcia ich potrzebna mu była szersza wiedza. Poza tym był czarodziejem, a machanie mieczem w lasach nie było specjalnie pomocne w doskonaleniu sztuki magicznej. Podczas podróży na północ natknął się na resztki cesarskiej karawany - częsty widok w tych stronach - gdzie znalazł nieoczekiwanego kompana. Był to szary szczeniak wilczego ogara. Anduin przygarnął go, podobnie jak wcześniej jastrzębia, który teraz towarzyszył mu, szybując gdzieś wysoko nad elfem. Przez kolejne trzy lata przemierzał Irlamandir, odwiedzając wieże Kręgu Magów i starając się nauczyć czegoś nowego oraz poznać trochę świata. Od czasu do czasu zatrzymywał się również w rodzinnym domu i odwiedzał Klif. Zwiedził w tym czasie Cesarstwo i królestwa zachodu, chociaż gdy przebywał w Mandrelii rozpoczęła się tam wojna, co nie było specjalnie przyjemne. Cesarz Kornelius uznał chyba, że pora wypełnić obietnicę złożoną Leolingom przez jednego z jego przodków i wcisnąć ich kraj pod but Arx Lupus. W Asperii był przez kilka dni, odwiedził Nordberg wraz z kupieckim statkiem, ale to by było na tyle. Po powrocie z północy spędził trochę czasu w Szepcącej Głuszy, gdzie w miarę miło przyjęły go klany tamtejszych elfów. Wiedza ich druidów była głównym powodem odwiedzin Anduina, który starał dowiedzieć się czegoś więcej o swoich pobratymcach i ich królestwach sprzed czasów dominacji ludzi. W głuszy żyły również inne stworzenie, jednak jedyny spotkany przez niego ent nie był zbyt rozmowny i przez większą część spotkania starał się uparcie udawać drzewo. Podzielił się później z Anduinem opinią, iż elfy są zbyt gadatliwe i cieszy się, że przynajmniej Tabris jest oszczędny w słowach. Chyba się nawet zaprzyjaźnili. W czasie podróży Anduin zapoznał się również lepiej z kilkoma innymi wędrowcami, których może jeszcze przyjdzie mu spotkać. Był krasnolud Alrik, który marzył o wstąpieniu do jednej z krasnoludzkich kompanii najemnych. Razem z nim Tabris uratował córkę trevireńskiego kupca przed bandytami i polował na jednego z mniejszych bożków. Krasnoludy nie znoszą bożków... Był też Leopold, pochodzący z Cesarstwa rycerz Zakonu, z którym elf podróżował po północnych księstwach oraz Roland, błędny rycerz z Barilenu, który walczył drewnianym mieczem przez jakieś głupie śluby złożone jednej z dam dworu królowej. Mili ludzie. Anduin nie wiedział co teraz porabiają, jednak miał nadzieję spotkać ich ponownie w czasie swoich dalszych podróży.


Umiejętności:

Rasowe/Wrodzone:

Własne:


Wyposażenie:

Miecz półtoraręczny
Sztylet
Pancerz - opisany w wyglądzie
Kryształ Viltberga
Dziennik i ołówki
Sakiewka
Torba z ziołami i przydatnymi drobiazgami
Kasztanowy koń - Płotka
Wilczy ogar - Aurion
Jastrząb - Pryam





Ostatnio zmieniony przez Anduin dnia Sob Mar 19 2016, 22:06, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry Go down
Władca Losu

Władca Losu


Wiek : 0

Anduin Tabris Empty
PisanieTemat: Re: Anduin Tabris   Anduin Tabris I_icon_minitimePon Mar 07 2016, 23:39

REPUTACJA

Mandrelia:

Palervale:

Przymorze:
Powrót do góry Go down
 
Anduin Tabris
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Irlamandir RPG :: Offtop :: Offtop :: Archiwa-
Skocz do: