Irlamandir RPG
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


Forum RPG w unikalnym uniwersum.
 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Durrengar Kha'Zaad

Go down 
AutorWiadomość
Gość
Gość




Durrengar Kha'Zaad Empty
PisanieTemat: Durrengar Kha'Zaad   Durrengar Kha'Zaad I_icon_minitimeSro Mar 09 2016, 01:36

Godność:

Durrengar Kha'Zaad

Rasa:

Krasnolud

Wiek:

509 lat; Urodzony w 1234 roku Ery Słońca

Miejsce urodzenia:

Kha'Bathar

Stanowisko/Zawód:

Najemnik

Wygląd:

Durrengar jak większość krasnoludów mierzy około półtora metra wzrostu, ale w przeciwieństwie do większości przedstawicieli swej rasy odznacza się większą od nich tężyzną fizyczną. Spomiędzy nosa rozmiaru kartofla wyglądają niewielkie, błękitne i przenikliwe oczy, które skrywają się pod masywnymi łukami brwiowymi. Na czubku głowy etap łysienia już od dawna sieje spustoszenie, ale Durrengar wciąż może pochwalić się wspaniałą i dobrze zadbaną brodą, w którą wplótł kilka pierścieni z matowych metali dla ozdoby. W domu ubierał się w typowe dla krasnoludów stroje, ale w podróży nieustannie ma na sobie ciężką kolczugę, kilka płyt pancerza i hełm. Ma też uzbrojenie, na które składa się zatknięty za pas topór, przytroczona do pleców strzelba, trzy granaty zwisające po lewej stronie jego pasa oraz filcowy pojemnik na proch i kule, osiem stalowych i dwie srebrne.

Osobowość:

Durrengar ma dosyć złożony charakter, lubi popracować w kopalni, dużo wypić, pochędożyć, a i porządną walką nie pogardzi. Pomimo tych typowych dla krasnoluda cech, wydaje się on mieć więcej niż jedno dno. Zdarza mu się podchodzić do problemów inaczej niż tylko machać toporem, bywa, że dłużej pomyśli czy walka jest odpowiednim środkiem rozwiązania danego problemu. Zawsze był wesoły, ale starość trochę zmarkotniał. Tylko trochę. Bywa, że wpada w melancholię zastanawiając się dlaczego Przedwieczny powołał do życia ten dziwny świat.

Historia:

Dur urodził się w tysiąc dwieście trzydziestym czwartym roku Ery Słońca jako młodszy syn głowy rodu. Następcą ojca przeznaczone było zostać jego starszemu o kilkadziesiąt lat bratu, Harrenowi. Dlatego też nim jeszcze zaczęła rosnąć mu broda postanowił zostać wojownikiem. I to nie byle jakim, ale największym spośród wszystkich krasnoludów. Zupełnie jakby cała reszta wcale nie marzyła o tym samym. Lata swego dzieciństwa spędził na zmianę pracując w kopalni i pobierając edukację na temat kruszców, skał, metali, ich właściwościach i sposobach wydobywania. Uczył się też walczyć, dostał od ojca własną ciężką zbroję z hełmem i topór, choć na placu treningowych korzystał jak reszta tylko z ujednoliconych zestawów treningowych. Uczony był walczyć indywidualnie, gdzie do wyprowadzania ciosów tarcza była nieraz tak samo skuteczna jak topór oraz w formacji, gdzie najważniejsze było, by mur tarcz pozostawał cały czas szczelny. W wieku około pięćdziesięciu lat, kiedy jego broda sięgała już pasa, a co za tym idzie był uznawany za dorosłego, wstąpił do zawodowego wojska krasnoludów. Pierwsze potyczki z goblinami były... nie takie jak je sobie wyobrażał. Małe, szare skurczybyki nigdy nie atakowały bez znacznej przewagi liczebnej, a i wtedy zawsze zastawiały pułapki. Potrafiły wspiąć się do sklepienia jaskini i znaleźć tam na tyle punktów zaczepienia, by prowadzić skuteczny ostrzał, co też robiły. Trzeba się było z nimi bić o każdą halę i każdy korytarz wykuty w przeszłości przez jego pobratymców. Zmęczony nieustającymi zmaganiami z nieskończenie liczebnym wrogiem, już ponad stuletni Durrengar postanowił zostawić ten ciężar na barkach młodszych od siebie i wyruszył w świat. Podróżował na południe, w kierunku miasta, o którym słyszał niemal każdy krasnolud, a mianowicie Arx Lupus.


Podróżował przez spalone pola i wioski. Okazało się, że w tym czasie kiedy wybrał się w podróż na południe, cesarz postanowił przyłączyć do swego imperium ziemie położone na północ od stolicy. Kiedy mijał oblegany zamek Grinewald, zatrzymał go patrol. W trakcie rozmowy okazało się, że wśród patrolujących są krasnoludy. Co lepsze, rozpoznał ich barwy. Byli to Krwawi Topornicy, członkowie krasnoludzkiej kompanii najemniczej, do której jakiś czas wcześniej zaciągnął się jego starszy brat, Galmar. Nie minęło zbyt wiele czasu od tego spotkania na drodze, a Durrengar już maszerował dumnie pod sztandarem Krwawych Toporników. Co prawda trafił do innej jednostki niż jego brat, ale od czasu do czasu go widywał. Zwłaszcza kiedy rozkładali większy obóz i znajdował się czas, by porozmawiać z przyjaciółmi. Niemalże przez wiek służył i walczył w kompanii, awansował nawet na stanowisko sierżanta.


Kilkanaście lat po obchodach pięćsetlecia Arx Lupus wyruszył w podróż na południe do Ald'Kal, miasta, które ponoć z ruin odbudowali magowie. Jak się okazało mieli tam areny, na których zdażyło mu się nawet walczyć z nieumarłymi, co nie należy do najlepszych wspomnień Durrengara. Ohydne, rozkładające się zwłoki do dziś śnią mu się w koszmarach. Zwłaszcza, że nie poprzestawały na rozkładaniu się, bo wstawały i próbowały zabić innych zgodnie z wolą ich właściciela. Kiedy w końcu opuszczał to miasto nie chciał już nigdy więcej do niego wracać.


Następnie złożył wizytę w domu, gdzie oprócz pomagania w nieustających walkach z goblinami pomagał swemu bratu, Leonardowi, w jego niecodziennych eksperymentach. Otóż udało mu się uzyskać pewien proszek o czarnym kolorze, który dosyć łatwo się spalał, a jak go wsypać do szczeliny w skale i podpalić, to po ogłuszającym huku i powrocie do zmysłów można było zauważyć, że kawałek tej skały zniknął. Posłużył on w pracach kopalnianych znacznie przyspieszając i usprawniając wydobywanie kruszców. Durrengarowi w życiu by do głowy nie przyszło, że po zdobyciu tego przez ludzi pierwsze co stworzą, to straszliwa broń działająca na tenże czarny-szybko-spalający-się-proszek. 


W roku tysiąc pięćset dziewiątym Ery Słońca ruszył wraz z innymi krasnoludami wysłanymi przez króla do Asperii. Pomogli oni wtedy swym ludzkim sąsiadom oprzeć się potędze cesarstwa. W pamięci wyryła mu się w szczególności jedna bitwa, choć Durrengar nie pamięta dokładnie już jak się nazywało to miejsce, ale chyba była to dolina Koom. Była to chyba jedyna bitwa w historii całego Irlamandiru, w której obie strony wpadły w pułapkę przeciwnika. podróżował akurat w grupie zwiadowczej służącej jako haczyk, kiedy zupełnie przypadkiem zostali otoczeni przez przeważające siły imperium, co nie do końca było w planach. Na tym zakończyłaby się historia Durrengara, gdyby nie to, że kilkaset metrów za nimi podążało znacznie liczniejsze wsparcie, które zaskoczyło siły imperium. Z powodu gęstej mgły, która dawała efektywny zasięg widzenia na około kilku metrów, krasnoludy nie zauważyły przybycia posiłków dla przeciwnika, ale to nie był problem. Oni też nie zauważyli.


Po wygranej wojnie ponownie wrócił do swej ojczyzny, gdzie jak się okazało przybyła technologia wykorzystania prochu z południa i krasnoludzka armia testowała właśnie strzelby. O ile na wolnym powietrzu można było ich skutecznie używać, o tyle w podziemnych starciach z goblinami nie były zbyt użyteczne. Ten cały huk, który produkowały, drgania gruntu, osunięcia się sklepienia... To było zbyt niebezpieczne, by wykorzystywać to w tej odwiecznej wojnie. Świetnym wynalazkiem, już całkowicie krasnoludzkim okazały się granaty. Dla młodych krasnoludów nie ma nic zabawniejszego niż zrzucenie granatu wgłąb opuszczonego szybu, z którego dochodzą podejrzanie goblińskie głosy, by nasłuchiwać cichnącego syczenia lontu, a następnie głośnego huku i krzyków zaskoczonych goblinów.


Do położonego daleko na północy i odizolowanego królestwa krasnoludów wieści docierają zawsze z opóźnieniem, ale kiedy Durrengar usłyszał o kolonizacji Peluvian natychmiast pojechał na południe aktywnie tworzyć historię. Praca przy wycince drzew była miłą odmianą od dusznych kopalni, co z ulgą zauważyło wielu krasnoludów. Niestety z biegiem czasu rada książąt Foye stawała się coraz bardziej chciwa i na wyspach panował coraz większy wyzysk. Sytuacja coraz bardziej zbliżała się do buntu, a kiedy w końcu wybuchł, Durrengar postarał się być w centrum wydarzeń. Jakoś udało mu się złapać fuchę bossmana na Zemście Alessy. Pływał na niej aż do końca buntu, kiedy to książęta Foye odpuścili sobie kosztowną walkę. Po tych wszystkich bitwach morskich chyba już nigdy nie wejdzie na pokład żadnego statku. Zbyt wiele już widział ich rozsypujących się na drzazgi od uderzenia kuli armatniej, by mieć do nich jakieś zaufanie. Zwłaszcza, że zbyt często był to pokład pod jego własnymi nogami.


Ponownie wrócił do domu, gdzie dożył ponad pięciuset lat. Nie czuł się już młodo. Jego włosy co prawda zrobiły się już całkiem białe, ale mięśnie zachowały dawną siłę z lat młodości. Nie chciał też, by w przyszłości ktoś wyrył na jego grobowcu krasnoludzkimi runami napis "Zmarł we własnym łóżku". Spakował więc prowiant na drogę, w tym krasnoludzki chleb, by móc od czasu do czasu na niego popatrzeć, ubrał zbroję, zatknął topór za pas, do pleców przytroczył strzelbę mając w sakwie dziesięć kul z czego dwie srebrne na wszelki wypadek. Do pasa przypiął trzy granaty i pożegnał się z rodziną ruszając na ostatnią przygodę, z której nie zamierzał wracać...

Umiejętności:

Rasowe/Wrodzone:

Wyuczone:

Wyposażenie:

- Ciężka kolczuga
- Ciężki pancerz
- Hełm
- Topór
- Strzelba
- Filcowy pojemnik na proch i kule
- Około pół kilograma prochu
- Osiem stalowych kul do strzelby
- Dwie srebrne kule do strzelby
- Trzy granaty
- Sakwy z pieniędzmi i prowiantem
- Bochenek krasnoludzkiego chleba


Ostatnio zmieniony przez Durrengar Kha'Zaad dnia Czw Mar 10 2016, 00:48, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Władca Losu

Władca Losu


Wiek : 0

Durrengar Kha'Zaad Empty
PisanieTemat: Re: Durrengar Kha'Zaad   Durrengar Kha'Zaad I_icon_minitimeCzw Mar 10 2016, 00:17

Kha'Bathar:

Krwawi Topornicy:

Mandrelia:
Powrót do góry Go down
 
Durrengar Kha'Zaad
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Irlamandir RPG :: Offtop :: Offtop :: Archiwa-
Skocz do: