Irlamandir RPG
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


Forum RPG w unikalnym uniwersum.
 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Aranel Véneanár

Go down 
AutorWiadomość
Gość
Gość




Aranel Véneanár Empty
PisanieTemat: Aranel Véneanár   Aranel Véneanár I_icon_minitimeWto Kwi 19 2016, 20:16

Godność:
Aranel Véneanár

Rasa:
Elf

Wiek:
184

Miejsce urodzenia:
Speculam

Stanowisko/Zawód:
Łucznik, zwiadowca, dyplomata

Wygląd:
Aranel jest raczej niska jak na elfa, chociaż dalej pewnie przewyższa wzrostem typowego człowieka, gdy stojąc na palcach niemal sięga 175 centymetrów. Budowę ma drobną, niepozorną, choć wyraźnie kobiecą, nie można też jej odmówić smukłości i urody, którymi charakteryzuje się jej rasa. Jej owalna twarz ma delikatne rysy, podbródek nie jest zbyt wydatny, za to nadrabiają to usta, o odpowiednich rozmiarach i ładnym kształcie. Najbardziej zwracają uwagę jej niezwykle zielone oczy, które jednak często przysłania przydługa grzywka. Ogólnie jej włosy przez większość czasu pozostają w totalnym nieładzie. Jasnobrązowe, proste kosmyki sięgają ramion i zazwyczaj nie są niczym związane. Okiełznanie ich wymaga nieco pracy, acz trzeba przyznać, że efekty są dosyć zadowalające.
Elfka preferuje stroje wygodne, dopasowane, dostosowane do walki czy skradania się. Jej ulubionym kompletem są czarne, skórzane buty o wysokich cholewkach, pasujące do tego spodnie i luźne koszule, na które ewentualnie narzuca kurtkę o sporej ilości kieszeni bądź płaszcz z kapturem na chłodniejsze dni lub noce. Jej obowiązki nie zawsze jednak pozwalają na taki strój i gdy trzeba Aranel wyciąga piękne i zdobne suknie, w których porusza się z taką samą gracją jak w zdecydowanie wygodniejszym ubiorze, nawet mając na nogach obcasy, a włosy mając spięte w eleganckie fryzury. Podobne metamorfozy zajmują jej naprawdę niedługą chwilę, w sumie dłużej trwa u niej czesanie niż zakładanie sukni i biżuterii, ale każdy ma jakieś słabostki.

Osobowość:
Aranel jest osobą dosyć spokojną i opanowaną, przy czym nie oznacza to, że jest szczególnie cicha czy zamknięta w sobie, a wręcz przeciwnie. Bardzo lubi towarzystwo, ma duże poczucie humoru, uwielbia też zawierać nowe znajomości. Ciężko jest jej usiedzieć na jednym miejscu, najbardziej lubi być w podróży, prawdopodobnie wiąże się to z jej ciekawością i chęcią uczenia się coraz to nowych rzeczy. Z reguły przyjazna, właściwie nie ma uprzedzeń do przedstawicieli jakichś ras. No, może krasnoludy czy półdemony nie obdarza szczególną sympatią, ale i tu mowa jest raczej o obojętności niż jakiejś otwartej nienawiści. Mimo zajęć jakimi się para ceni u bliskich sobie osób szczerość i o ile nie przeszkadza jej w tym praca, sama również stara się nie kłamać... chociaż półprawdy i przemilczenia się u niej zdarzają. Jest obdarzona wyjątkową empatią, która mimo twardego, ojcowskiego wychowania wiele nie zmalała. Obronę uważa za coś oczywistego, nie będzie miała wyrzutów sumienia za zrobienie krzywdy agresorowi, ale zawsze stanie po stronie osoby, której dzieje się coś złego, choćby nie było to w jej interesie. Wytrącić ją z równowagi jest nader trudno, prędzej niż złość spotka się u niej smutek, łatwiej już ją zranić niż zdenerwować, ale jeśli już komuś się to uda będzie miał na karku bardzo wkurzoną i zdeterminowaną do odegrania się elfkę. Z jednej strony wydaje się być dojrzała jak na swój wiek, z drugiej przyciśnięta do muru miałaby szczerą ochotę schować się gdzieś i niczym dziecko przeczekać wszystko, a rozwiązanie problemów zostawić innym. Niestety przez poczucie obowiązku praktycznie nigdy nie ma takiej możliwości i musi walczyć z samą sobą, by mimo przeciwności doprowadzić sprawy do końca.

Historia:
Był rok 1559ES, kiedy w Speculam na świat przyszła mała elfka, którą rodzice, czy raczej ojciec, nazwał Aranel. Podkreślenie to nie jest przypadkowe, gdyż tak jak przy wyborze imienia, tak głowa rodziny rządziła praktycznie w każdym elementem życia żony, jak i córki. Córki, która była jego jedynym dzieckiem. Wśród znajomych rozchodziły się nawet plotki, jakoby i to jedno było o jednym za dużo, a pojawiło się tylko dla wypełnienia elfich zwyczajów i obowiązków, gdyż Filavan Véneanár miał niemal siedemset lat w momencie narodzin dziecka. Mimo wszystko większość społeczności mu to wybaczała. Gdy skończył się jego etap młodzieńczych szaleństw miał wiele do roboty. Był jednym z popleczników księcia Teruviela i gdy inni mieli czas na zakładanie rodzin on wznosił i rozwijał nową elfią twierdzę. Podobne plotki jednak były stekiem bzdur. Aranel była przez rodziców niezwykle kochana i mimo apodyktyczności ojca ten niezwykle o nią dbał. Chociaż fakt, jako wojskowy miał problemy z wyrażaniem uczuć, jednak córka potrafiła rozumieć go bez słów i jako jedna z niewielu wiedziała co chodzi po coraz to bardziej siwiejącej głowie.
Mała Aranel była dzieckiem niezwykle żywym. Większość rzeczy, których jej uczono pojmowała w lot i tylko domagała się wciąż więcej. Nie potrafiła grzecznie wysiedzieć na zajęciach czy w pokoju i co i rusz trzeba ją było ściągać z jakichś drzew, murów czy dachów. Najbardziej uwielbiała przesiadywać w wieżach wraz ze strażnikami, którzy przy okazji opowiadali jej różne wojenne historie... bardziej, a częściej mniej nadających się dla dziecięcych uszu. Stąd też jej ojciec dosyć szybko przyuczył ją wojskowej musztry, by jakoś nad córką zapanować, co jednak chyba po dziś dzień nie do końca się udało. Trzeba jednak było jej przyznać, że całej reszty uczyła się sumiennie, szczególnie upodobała sobie zajęcia strzelania z łuku. Oprócz tego włażenie gdzie się tylko da, skradanie, jak i uciekanie, by nie zostać przyłapanym również zostało zauważone. Stwierdzono, że szkoda by marnować taki talent i może było to lekkim strzałem w kolano w wymaganiu od niej dyscypliny, ale mimo to zaczęto przyuczać ją umiejętności przydatnych dla zwiadowcy, czy nawet szpiega.
Mimo takiego natłoku zajęć i lekcji ciężko było utrzymać młodą Aranel na miejscu. Gdy skończyła czterdzieści trzy lata niemal wymusiła lekcje ze wspólnej mowy, a gdy po dwóch latach biegle się nim posługiwała spakowała manatki i wystrzeliła z rodzinnej twierdzy. Ojciec wiedząc, że i tak młodej nie powstrzyma załatwił jej porządnego konia oraz broń. W zwierzaku elfka od razu się zakochała i dbała o niego jak tylko mogła.
Pierwsze lata jej podróży były bardzo grzeczne. Jeździła szlakami, zatrzymywała się tylko w bezpiecznych miejscach, odwiedzała głównie miasta, co jakiś czas wracała do domu by się zameldować i po jakimś miesiącu znów wyruszać w drogę. Póki co samo wyrwanie się z domu było dla niej wystarczającą przygodą. Zmieniło się to w roku 1613, kiedy to "przypadkiem" znalazła się w pobliżu Niebiańskiego Pogranicza. Przemykała wtedy jak najbliżej wojsk, próbowała zbierać informacje, obserwowała wszystko, co uznała za istotne. Gdy wróciła potem do domu dostała burę za narażanie się na niebezpieczeństwo... i pochwałę, za wszystko, czego się dowiedziała. Od tego czasu jej wędrówki nie były już tak przypadkowe. Często dostawała informacje o miejscach, które warto by było zbadać, z czasem przerodziło się to wręcz w polecenia. W ten sposób młoda elfka przemierzyła praktycznie cały kontynent, często będąc blisko najważniejszych wydarzeń, wszystko dokładnie obserwując i zapamiętując. Jej trasy przestały być grzeczne i bezpieczne, musiała nauczyć się radzić sobie w różnych warunkach, częściej tych ciężkich niż luksusowych. Podczas wszystkich tych podróży nauczyła się, że w każdej z ras znajdzie się jednostki wybitne i skończone szumowiny, dlatego trzeba kogoś dobrze poznać, by móc go ocenić, a i wtedy można się mocno pomylić.
Z powodu swoich misji zaczęła coraz więcej przebywać w lasach, na polach, ogólnie w miejscach, które miejscowi określiliby dziczą. Tam też napotkała elfy i ludzi, którzy postanowili żyć inaczej od reszty. Od samego początku całkowicie ją zafascynowali. Od nocy w luksusowych rezydencjach wolała sen pod gołym niebem, słuchając ich muzyki i śpiewów... gdyby tak jeszcze je rozumiała. Na początku były to dla niej zbitki nic nie znaczących liter, z czasem jednak zaczęła rozpoznawać pojedyncze słowa. Znalazła nawet takich, którzy chcieli poświęcić trochę czasu, by nauczyć jej tego czy owego. Mimo wszystko zajęło jej ponad pięć lat, by opanować podstawy Sylvan, potem jednak poszło już z górki, bo próbując go używać doskonalenie przychodziło jej z łatwością. Ciekawe też było jak wiele dzicy mogli jej powiedzieć oraz w posiadaniu jakich informacji byli. I choć próbowała nie wykorzystywać tego za bardzo czasami wiadomości jakie zdobyła w ten sposób były na wagę złota. Aranel już dawno stwierdziła, że to niekoniecznie siła czy pieniądz rządzą światem, a właśnie informacja. Za wiadomości można było zdobyć tyle złota ile się chciało, o ile były coś warte i wiedziało się do kogo z nimi iść. A ileż to razy dzięki jednej informacji potrafiły odwrócić się losy bitwy, a nawet wojny? Stąd przemykanie po obrzeżach historii bardzo jej się podobało, wiedziała wiele, a o niej wiedziano niewiele.
Taki układ miał swoje plusy. I niestety został jej w pewien sposób popsuty. Kiedy poproszono ją o kontakty z wolnymi elfami nie miała żadnych przeciwwskazań. I tak uwielbiała spędzać z nimi czas, a że rozmawiali na nieco inne tematy i trzeba było ugadać się co do pewnych spraw? Szło to zazwyczaj gładko i sprawnie. Gorzej, kiedy zaczęto ją wysyłać w takim charakterze w inne miejsca. Początkowo Vergilaris czy Elianis, tam jeszcze czuła się w miarę pewnie. Rozmowa z pobratymcami była jednak łatwiejsza, chociaż tak bardzo różniła się od tego, do czego była przyzwyczajona. Zamiast się ukrywać musiała właśnie zwracać na siebie uwagę, a wygodne stroje zostawały w pokojach, kiedy to próbowała wytrzymać w może i pięknych, ale za to bardzo niewygodnych sukniach. Później przyszedł czas na takie miejsca jak Złote Tarasy, Gdańsk, ach, gdzie ona nie była. Omijała chyba tylko tereny krasnoludów i Ald'kal. Pewnego dnia wylądowała nawet w Arx Lupus. Działo się to w momencie spięć między Cesarstwem a Speculam. Była tam wtedy na szczęście nieoficjalnie, jedynie by wybadać nastroje panujące w stolicy, jednak po wiadomości o rycerzach maszerujących w kierunku rodzinnej twierdzy szybko opuściła miasto, by pognać jej bronić. Gdy tam dotarła odbyło się już parę potyczek, wojska były w ciągłej gotowości, a ona sama została przydzielona do oddziałów łuczników. Między walkami często wymykała się samodzielnie na zwiady, do czego jej dowódca na szczęście szybko się przyzwyczaił. W sumie nie wiadomo było po co to wszystko, oprócz spięć i niepotrzebnych strat nie osiągnięto kompletnie niczego.
Aranel po tych wydarzeniach przesiedziała w domu nieco dłużej niż zazwyczaj, a kiedy znów wyjechała wyjątkowo dano jej wolną rękę. Wykorzystała to pędząc na oślep przed siebie bez żadnego planu czy trasy podróży. Jechała tam, gdzie jej się podobało, podążała za wieściami i ciekawostkami zasłyszanymi od ludzi. Jedną z nich była historia o tajemniczej uzdrowicielce zamieszkującej las. Im bliżej była źródła opowieści tym ciekawsze szczegóły uzyskiwała. Co ciekawe wszystko jakoś trzymało się kupy i była tylko jedna, co najwyżej coraz bardziej rozbudowana wersja, co przy miejscowych legendach było rzadkością. Jakiś czas kręciła się po miejscowych lasach, kiedy to za którymś razem między drzewami wypatrzyła dziewczynę. Była cała umorusana w ziemi, wyglądała niczym spłoszone zwierzę. Elfce zajęło nieco czasu zbliżenie się do biedaczyska, jeszcze więcej próba rozmowy. Kiedy się udało wprawiło ją w niemałe zdumienie to, jak dziewczyna się porozumienie, no ale... rozmowa to rozmowa, nawet jeśli bezgłośna, prawda? Namówiła ja do kąpieli, nakarmiła porządnie i spędziła z nią praktycznie miesiąc, co jak na nią było naprawdę sporą ilością czasu w jednym miejscu. Wtedy też dowiedziała się, że dziewczyna na imię ma Edelweiss, usłyszała jej smutną historię i próbowała przekonać, że nie wszyscy ludzie są źli, czego przykładem są choćby wieśniacy, którzy próbowali ją ratować. Opowiadała jej też o swoich podróżach i miejscach, które zwiedziła, starając się ją zachęcić do opuszczenia lasu i przekonania się jaki świat potrafi być niesamowity. W końcu jednak wypadałoby wrócić do domu, tak więc nadszedł czas pożegnania. Aranel starała się jednak zawitać w te okolice co jakiś czas, jednak ostatnie dziesięć lat było na tyle intensywne, że nie mogła wygospodarować na tyle czasu, by zajechać w okolice, w których mieszkała Edelweiss, a jej zadania kierowały ją do miejsc zbyt odległych, aby urwać się na taką wyprawę. Tęskniła za nią, jednak czasem nie miała nawet czasu o tym myśleć. W różnych częściach świata pojawiały się coraz to nowsze problemy i niepokoje. Najbardziej krytyczne wydawały się krasnoludzkie tunele, ale i destabilizacja miasta magów mogła się okazać opłakana w skutkach. Kiedy niedawno wróciła do domu  musiała zdać wyjątkowo długi raport. Obecnie dano jej wolną rękę na parę dni, by mogła rozejrzeć się po okolicy, potem dostanie kolejne zadanie. Gdzie wyślą ją tym razem? A kto to wie...

Umiejętności:

Wrodzone:
Wspaniały wzrok
Zwinność elfa
Wrażliwość magiczna
Wrodzony refleks + niespotykana zręczność
Niezwykła inteligencja

Wyuczone:
Dyplomacja (1)
Jazda konno (1)
Łuk (1)
Ukrywanie się (1)
Spostrzegawczość (1)
Sztylety (1)

Wyposażenie:
Łuk refleksyjny i kołczan ze strzałami
Zdobiony sztylet schowany za paskiem
Kary koń o imieniu Zwiadowca
Mapy całego kontynentu i szczegółowe różnych krain
Kilka kompletów ubrań (spodnie, koszule, bielizna), wysokie, skórzane buty, kurtka, płaszcz, kilka sukienek oraz obcasy wraz z biżuterią pochowane w jukach
Mieszek ze złotem na wyprawę, co podróż to w odmiennej ilości
Powrót do góry Go down
Władca Losu

Władca Losu


Wiek : 0

Aranel Véneanár Empty
PisanieTemat: Re: Aranel Véneanár   Aranel Véneanár I_icon_minitimeWto Kwi 19 2016, 23:50

REPUTACJA

Speculam:

Elianis i Vergilaris:

Szepcząca Głusza:

Świat:
Powrót do góry Go down
 
Aranel Véneanár
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Irlamandir RPG :: Offtop :: Offtop :: Archiwa-
Skocz do: