Karczma "Królika Łapa"

Minął już co najmniej tydzień od przybycia do miasta wraz z ostatnim kupcem który najął go do ochrony jego dóbr i osoby, przed różnej maści grasantami i stworami. Podróż była spokojna, a i do jego kieszeni wpadło trochę pieniędzy, nie mógł narzekać. Wypił już jednak swoje, a jeśli chciał zarobić na tę przeklętą karczmę, musiał się wziąć w końcu do roboty.
Albert zszedł na dół lokalu, w którym wynajął sobie pokój na parę dni i leniwym krokiem podszedł do lady, wysunął z kieszeni garść miedziaków i podsunął je do karczmarza.
- Jakieś piwo, na kaca. - powiedział i rozmasował sobie skronie. - Szefie, nie wiesz może czy nie ma jakiejś roboty w mieście, albo poza? Nikt nie zostawił tu żadnej oferty, czy tam czegoś nie usłyszałeś? - spytał się i poprawił kosmyk włosów, który opadł mu na czoło i zaczął już go powoli drażnić.

W karczmie nie było dzisiaj wielkiego ruchu, nie grał obecnie żaden minstrel - po tym jak ostatniej nocy dwa krasnoludy, popijające obecnie po kufelku w rogu, wyrzuciły ostatniego, fałszującego przez okno twarzą do rynsztoka - zaś klienteli było zaledwie kilka niezbyt głośnych osób wywołujących cichy szum swoimi rozmowami, przez co kroki Alberta na skrzypiącej, drewnianej podłodze od razu zwróciły uwagę karczmarza. Był to niski, przysadzisty mężczyzna o obwisłych policzkach, postępującej łysinie i gęstym, sumiastym wąsie. Uniósł on wzrok na gościa, nie przerywając wycierania lekko przybrudzoną ścierką kufla, który słysząc prośbę skrył pod ladą, aby po chwili postawić na niej. Wypełniony był mętnym piwem.
- Robota, co? - zapytał, wyjmując spod lady drugi kufel i zaczynając go wycierać. - Słyszałem, z dwa dni temu jeśli pamięć mnie nie myli, że jakiś handlarz szukał obstawy dla swojego towaru. Uwidziało mu się, durniowi, jechać do Impery, tam na granicę z pustkowiami północy... - gospodarz pokręcił głową z pożałowaniem, w końcu każdy wiedział, że w tamtej okolicy roiło się od wszelkiego rodzaju straszydeł od kiedy padła Elyria. - Pewno jaki czort go po drodze wpierdoli i tyle mu z tego kupczenia przyjdzie - ocenił fachowym okiem oberżysty. - Poza tym słyszałem, że Rudy Bertrand szuka paru chłopaków dodatkowo do Nokturnu na jutrzejszy wieczór. Organizuje spore widowisko pięściarskie i potrzebuje kogoś do pilnowania gawiedzi.
Nokturn - jak Albert mógł usłyszeć przebywając od tygodnia w mieście - był przyzwoitą, większą zdecydowanie od Łapki gospodą w północnej części miasta. Plotka mówiła też, iż lubią spotykać się tam zarówno zwykli obywatele, jak również ci lubiący maczać palce w nie do końca legalnych interesach.
- Zawsze może i tam usłyszysz coś więcej, podobno sporo ludzi ma się pojawić.

Mętne czy nie, grunt żeby nie było ciepłe, a Albert miał to ocenić już po pierwszym łyku. Jeśli więc było w temperaturze pokojowej, bądź zimne, wypił je prawie że duszkiem.
- Ano, trzeba w końcu coś zacząć robić, bo nie będę jak miał opłacić pokoju w końcu, nie? - powiedział i niemrawo podniósł kącik ust, pokazując dwa krzywe zęby, o pięknym żółtym kolorze. - Impera? Nie byłem tam nigdy, ale może po drodze nie jest aż tak źle jak sądzisz, pewnie są jakieś posterunki straży czy coś. - oznajmił i machnął ręką, bo co jak co, ale aż takie ryzykowanie jednak go nie zadowalało i podjąłby się tego zadania jedynie w ostateczności. Druga oferta wyglądała jednak o niebo lepiej, wysłuchał uważnie właściciela tego pięknego przybytku, po czym zaczął w głowie szukać znajomej nazwy "Nokturn". - No! To brzmi lepiej, ale te zawody, to podziemne tak? - postanowił się dopytać, nie żeby nielegalne widowiska mu przeszkadzały, ale wolał wiedzieć na czym stoi. - Dobra, dzięki za wieści. Wrócę wieczorem, jakbyś usłyszał coś jeszcze, to daj mi potem znać. - powiedział i dopił końcówkę piwa z kufla, wstał lekkim susem na ziemię i zaczął iść w stronę schodów, żeby potem wtoczyć się na górę i zabrać potrzebne mu rzeczy. Oczywiście był to jego toporek, hełm i kolczuga, na rozmowie o pracę trzeba było w końcu jakoś wyglądać.
Wychodząc z lokalu, z dużym impetem otworzył drzwi na ulicę i odetchnął rześko, po czym skierował swe kroki do Nokturna.

(z/t)