Anduin spokojnym krokiem ruszył wraz z Durrengarem w stronę miejsca, gdzie zostawili konie, nie miał zamiaru wyprowadzać krasnoluda z błędu, gdy chodziło o mgłę. Ten elf i tak był strasznie niemiły. I jeszcze chował dwimeryt tak długo, a przecież był taki przydatny! Jak się spodziewał, koni nie było tam gdzie je zostawili. Trudno jest jednak spłoszyć konia, bez użycia ognia lub innych środków, a zwłaszcza bojowego. Elf kazał tylko Aurionowi złapać trop i doprowadzić ich do wierzchowców, po czym ruszył za psem.
- Właśnie o tym mówiłem, z tym wychędożeniem - odpowiedział Durrowi. - Wzięła kostur i zwiała, paskudny rudzielec. To jednak prawda, że nie maja duszy. W ogóle, jak masz na imię, bo chyba nie mówiłeś?